Doom Eternal – recenzja demonicznego shootera
Wydanie werdyktu jeszcze nigdy nie było tak proste, jak w tym przypadku. Jakkolwiek na przestrzeni ostatnich lat stałem się strasznie wybredny, jeśli chodzi o gry i gardzę zaledwie ewolucjami popularnych tytułów, tak Doom Eternal robi to po prostu zajebiście dobrze. Przed Wami recenzja Doom Eternal.
Recenzja Doom Eternal
Tak więc – jeśli graliście w poprzednią odsłonę serii, możecie spodziewać się teoretycznie tego samego, tylko lepszego, bardziej dopracowanego i rozbudowanego. No i z większym naciskiem na fabułę (serio) – pomijam fakt, że granie w Doom Eternal dla historii, to jak oglądanie filmu porno z tego samego powodu.
Dlatego o fabule powiem tyle, że jest. Podobnie jak kilogramy mięcha demonów, z którymi rozprawiamy się coraz bardziej zaawansowanymi pukawkami. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz odczuwałem tyle frajdy ze strzelania. Nie zdziwiłbym się, gdyby przy okazji… poprzedniego Dooma.

Macie może dżem truskawkowy? [Doom Eternal - recenzja]
W Eternal zabawa jest jeszcze ciekawsza. To nie jest shooter z gatunku „dla każdego”, bo nawet na najniższym poziomie trudności gra potrafi sprawić wyzwanie już w pierwszych lokacjach. Demony – świetnie zaprojektowane, swoją drogą – uprzykrzają nam życie w bardzo bezpośredni sposób, na co musimy odpowiadać w ten sam sposób.
Strzelaj, siecz i rąb, rozrywaj na kawałeczki
Ale moment, gdzie jest moja amunicja? Apteczki? Pancerz? Standardową sytuacją jest moment, gdy wyczyścimy planszę ze wszystkich przedmiotów, a dosłownie chwilę później brakuje nam niemal każdego zasobu. Wówczas musimy stawiać na bardziej bezpośrednie starcia – przy użyciu piły mechanicznej, miotacza ognia czy rozczłonkowując demony efektownymi finiszerami.
Dzięki tym wszystkim zabiegom zyskujemy właśnie boost do energii, pancerza i odzyskujemy amunicję. Finiszery są dopracowane w najmniejszych detalach – przecinamy wrogów w pół, wbijamy im palce do oczu, rozgniatamy czaszki. Wszystko to z powalająco dobrymi animacjami, które nawet po kilku godzinach gry się nie nudzą.

Kto zamawiał dobrze wysmażonego demona? [Doom Eternal - recenzja]
W Doom Eternal ogólnie nie ma mowy o nudzie. Regularnie zdobywamy coraz ciekawsze uzbrojenie i ulepszenia, napotykamy nowe rodzaje maszkar, a wszystko to na rewelacyjnie zaprojektowanych poziomach z elementami platformowymi. Te potrafią być jednak irytujące i czasami odnosiłem wrażenie, że jest ich nieco za dużo.
Nie będę oryginalny – Doom Eternal to taniec
Nie trawię oklepanych haseł i robiło mi się niedobrze, gdy każda kolejna recenzja Doom Eternal zawierała w sobie słowo „taniec”. Ale tutaj naprawdę ciężko o inne porównanie. Praktycznie każda walka z demonami to przymus ciągłego poruszania się. I to nie takiego na pałę.
Odskocz, doskocz, zmień broń, przepołów demona. Doskocz, odskocz, usmaż demona. Strzel w czuły punkt jednego, doskocz do drugiego, wróć i dobij pierwszego. W międzyczasie dwa razy zmień poziom, na którym się znajdujesz i czternaście razy zmień broń na taką, która okaże się lepsza na daną maszkarę.

Stary, uspokój się. Idź na spacer do lasu czy coś [Doom Eternal - recenzja]
Ta dynamika jest tak uzależniająca, że w pewnym momencie wchodzi nam w krew tak mocno, że odruchowo wykonujemy pewne czynności, nawet się nad nimi nie zastanawiając. Esencją Doom Eternal jest walka, to żadne zaskoczenie – ale jej realizacja to po prostu najwyższy poziom, do którego zbliżyć się innym grom nie będzie łatwo.
Projekt gry stawia na szczegółowość. Dopiero po jakimś czasie wychwyciłem, że faktycznie – demony dosłownie rozrywają się na kawałeczki po każdym celnym strzale. To szczegóły dużo fajniejsze, niż fakt, że dany kamień jest pokryty teksturą o rozdzielczości 5000×5000 pikseli – takie coś dziś nikogo nie obchodzi. A rozrywające się mięcho już tak.
Doom Eternal to małe dzieło sztuki
Dotarliśmy w gamingu do takiego poziomu, że wiele gier prezentuje się wizualnie co najmniej bardzo dobrze. Tak też jest i w tym przypadku, ale Doom Eternal to nie tylko ładna grafika. To świetnie przemyślane projekty poziomów i ogólny zamysł artystyczny. Śmiem jednak stwierdzić, że w oprawie audiowizualnej to dźwięk, a przede wszystkim muzyka stanowi większe znaczenie w budowaniu klimatu.
Mick Gordon ponownie jest autorem muzyki w tegorocznym Doomie. Znowu dryfujemy wokół ciężkich, gitarowych rytmów z dużą dozą elektroniki i szeroko pojętego industrialu. Wciąż nie jestem pewny czy soundtrack jest lepszy od tego z 2016 roku. Na pewno jest równie zajebisty, a o tym, że Mick Gordon wie, co robi, niech poświadczy poniższy film.
Doom Eternal to gratka dla tych, którzy uwielbiają być na pierwszej linii frontu. Fascynujące w tej grze jest to, że nie jest to jednoznaczne z bezmyślną strzelanką, do której może podejść każdy z marszu. Kto by pomyślał, że rozwalanie demonów może być wyrafinowane? Wspaniały tytuł dla tych, którzy chcą się wyżyć po ciężkim dniu.
Ocena: 9/10
Plusy:
+ schemat rozgrywki
+ zdobywanie amunicji, zdrowia, pancerza
+ szalona efektowność i finiszery
+ świetny projekt poziomów
+ wizja artystyczna
+ satysfakcja ze strzelania
+ dbałość o szczegóły
+ optymalizacja i działanie na PC
Minusy:
– w końcowej fazie nieco powtarzalna
– trochę za dużo platformowych elementów